1. intro
LeszQ Waligóra
w ciągu roku ma miejsce średnio kilkanaście wydarzeń, które mogą być dla nas istotne, jednakże poświęcamy rocznie ponad 70 godzin na bierne oglądanie i słuchanie serwisów informacyjnych, wypełnionych tylko spamem zaśmiecającym nasze umysły, o spędzonych setkach godzin przed ekranem monitora w poszukiwaniu takich – już nie wspominając
gdyby zatem w mediach pojawiały się tylko ważne i istotne niusy, serwisy informacyjne nie byłyby potrzebne. zatem zaśmieca się je syfem, by wypełniać dziennie te 30 minut, czym później my karmimy swoje umysły.
rok w rok wychodzimy bogatsi o wiedzę, która się zdezaktualizowała już w parę dni po nadaniu, i której wartość jest dla nas od samego początku w granicach zera.
jesteś tym, co jesz
karmisz się tym, co oglądasz
jesteś tym, czym myślisz
myślisz na podstawie wiedzy zebranej w życiu.
a więc...
jeśli wiedza zebrana jest gówniana, to czyż nie jesteś...
a teraz nim rozpoczniemy kolejny serwis informacyjny, ja was błagam...
6. Telefon
LeszQ Waligóra
Witamy w naszej radiowej audycji, mamy poniedziałek,to świetny dzień na uczynienie czegośszalonego, ale dobra, dobra, nim zobaczymy co ciekwegu u gwiazd słychać, krÓtki telefon i odpowiedź na pytanie, na ważne pytanie, czego boisz się w tym tygodniu, i już mamy słuchacza, halo halo!
-boję się. boję się o jutro. boję się, że ulegnę zmianie na coś, czym nie chcę być, że pędząc rano do pracy, nie spostrzegę, pełnego autobusu z wyjeżdżającymi ludźmi, którzy ulegli już zmianie. boję się, że się zmienię lada moment i wszystko to, co zbierałem, przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie i sens. Dzisiaj rano, tuż po przebudzeniu czułem mrowienie w ręce, boję się, że powoli się nią staję, że to pierwszy etap końca, przyzwyczajanie organizmu do ostatecznej zmiany, zatraty w sobie. kiedy tutaj przyjechałem wszystko wydało mi się takie obce i nienaturalne, może dlatego, że nie mieszkałem w dużym mieście, to ponoć wszyscy mieszkańcy wsi tak mają, że na dłuższą metę nie potrafią się przywyczaić, ale ja nie mieszkałem na wsi, po prostu czułem dziwną nieludzką sztuczność przechodząc wieczorem przez miasto, a potem z czasem zaczęło ono i mnie wciągać. Nie, nie pociągać, lecz wciągać. Ale mówiłem sobie, dobrze, rok, może dwa, trzeba zarobić dobry pieniądz, by móc uciec w świat, ale tak sobie powiedziałem 5 lat temu, a dziś wciąż nie mam nic poza uczuciem mrowienia w ręce. Zbieram punkty zwane walutą, które potem wymieniam wieczorami na coś do picia i zabawę, zbieram punkty do gry, której zasad nie znam w ogóle, ktoś coś gdzieś przebąkuje, ale jak wieżyć w tym kopcu komukolwiek, jak rozpoznać ludzi od już mrówek, jak mam wiedzieć, czym jestem, jak mam się dowiedzieć, czy to co robię, nie jest już tylko zachowaniem według wzorca, gdzie nie podejmuję swouich decyzji, lecz wcześniej narzucone, boję się, że miasto mnie wchłonie, już widzę jak to robi, od samego początku próbuje, ale zawsze mogłem udawać, że wszystko jest w porządku, że nic się nie dzieje, że to takie normalne, lecz dzisiaj obudziłem się z mrowieniem w ręce, a nigdy takiego nie miałem, jestem przerażony, i bardzo się boję, bardzo się boję, że w tym tygodniu przeistoczę się na prawdę i utracę życie, siebie, a nie chcę, nie czuję się tu swojo, nie jestem z dużego miasta, nie pasuję tu kompletnie, powinienem się spakować chyba, ale znowu nie mogę tak z pracy odejść, boję się, bardzo się boję